środa, 2 lutego 2011

Phoenix Monkey w jackuzi… Przy – 5 stopniach…:p


    W Niedzielę 16 i 23 stycznia nasze dwa klubowe przypały: Cycu i Czadzik zaliczyły krótkie sesyjki na Kamiennej i w „Jackuzi”. Co by dużo nie mówić paluszki marzły…

    Niestety spóźniliśmy się na najfajniejszą wodę. W sobotę 15 stycznia wodowskazy na Kamiennej wskazywały nawet 155 cm. Zarówno górny jak i dolny odcinek wyglądał świetnie, no ale w bagażniku niestety zamiast kajaka tym razem miałem parapet…
Zgadaliśmy się z Czadzikiem na następny dzień rano.
W niedziele około godziny 10:00 wyjechaliśmy spod domu Czadzika do Szklarskiej Poręby i tak gdzieś o 10:45 już zaczynaliśmy marznąć na wodzie. Standardowo najpierw spłynęliśmy dolny odcinek spod straganów do hotelu las. Nie było nam jakoś specjalnie ciepło, wiec Anuś z Lidzią szybko zawiozły nas do Szklarskiej na start górnego etapu. Górny odcinek płynęło się trochę gorzej niż dolny, ale dzięki temu można było wykorzystać wystające kamienie do rockspinów :p  W kiblu zaliczyłem mały spontan z kamyczkiem, ale najgorsze nie było to że walnąłem głową, tylko to że miałem ją przez dłuższą chwilę pod wodą... Przed progiem koło muzeum energetyki stwierdziliśmy z Czadzikiem, że kończymy pływanko, bo kamienie zaraz za progiem wystawały dość gęsto i nie chciało już się nam po nich tłuc.

    W niedzielę 23 stycznia Czadzik, Prezes i Ja wzięliśmy udział w uroczystościach związanych z oficjalnym otwarciem nowej kolei linowej na Szrenicę. Pokaz przy pomocy Szkoły Górskiej „WYRYPA” przeprowadziliśmy na stawie zaraz obok dolnej stacji wyciągów krzesełkowych. Jackuzi, czyli wspomniany już przeze mnie staw nie zamarza, wiec nie musieliśmy wycinać sobie wcześniej przerębla :p Tyle dobrze! No ale wody raczej tam nie grzeją, tylko napowietrzają, co daje efekt jackuzi, tylko takiego zimnego…
Walczyliśmy dzielnie i pomimo przymarzających do wiosła palców pobawiliśmy się troszkę pokazując figury tj: Phoenix Money, Mc Nasty, Tricky Woo i inne zgromadzonym wokół stawu narciarzom i turystom. Prezes komentował nasze „przewrotki, podskoki i wywrotki”, jak to nazwali napotkani przeze mnie narciarze,  przybliżając zgromadzonym wokół jackuzi na czym polega nasza pasja, jak wyglądają zawody no i za co przyznawane są punkty we freestyle’u. Co prawda było – 5 stopni i wokół było dużo śniegu, ale nie pływało się aż tak źle, tylko paluszki troszkę marzły…

CYCU 

Zdjęcia od Lidzi: