Po treningach na rzece Nantahala udaliśmy się w końcu na miejsce
pierwszych zawodów Pucharu Świata - Rock Island. Gdzie powstaje na Caney
Fork River niedaleko ładnego domku z bali należącego do rodziny
Jacksonów pucharawowa fala, ale nie tylko bo tuż obok dopływa, a raczej
spada woda z dwóch bliźniaczych wodospadów. Co razem stanowi wspaniały
krajobraz. Niestety także w tym miejscu musieliśmy czatować na wodę.
Kiedy cała okolica rozbrzmiewała sygnałem syreny ostrzegawczej łapalismy
za kajaki i biegliśmy na wodę. Głodnych pływania kajakarzy była cała
chmara, a fala tylko jedna ;) Na dwa dni przed zawodami woda płyneła
tylko trzy godziny, a w cofce było ok setka kajakarzy także już nigdy
więcej nie będę marudzić, że przy 15 kajakarzach się długo czeka :) Na
szczęście w przeddzień zawodów podzielili nas na trzy grupy i setka
zmieniła sie mniej więcej w trzydziestkę :) Nasza grupa pływała od 16
do 17, ale wcześniej o 12 godzinie Eric Jackson zabrał wszystkich
chętnych, a w tym także nas na zwiedzanie swojej fabryki kajaków.
Przeszliśmy przez magazyny pełne rodeówek, creeków, morskich,
wętkarskich i najróżniejszych we wszystkich kolorach kajaków ;) Eric
opowiedział i pokazał nam jak kajaki powstają w formach , chłodzą się,
zostają wykańczane przechodza przez regorystyczny punkt kontroli, a na
końcu przenoszone są do magazynu i czekają na szczęśliwego nabywce.
Szczerze mówiąc w głębi duszy liczyłam, że jako pamiatkę będę mogła
zabrać jednego z setki starów, ale gąbka z uśmiechem w pełni mnie
usatysfakcjonowała :)
W piątek rano zawody rozpoczeły eliminacje meżczyzn, w których
Bartosz zachwycił mnie i zapewne sędziów pięknymi Mc Nasty i czymś tam
jeszcze, a muszę przyznać, że jako jeden z nielicznych niedość zrobił tą
figurę na obie strony, nie wypadł i nie wygladał jak by zamierzał :) Po
eliminacjach zajął 4 miejsce po Nicku Troutmanie, Danie i Ericu
Jaksonie, których przejazdów nie dane mi było zobaczyć... No i przyszła
pora na eliminację kobiet z których jestem bardzo dumna, bo choć
skaszaniłam drugi przejazd i dostałam całe 0 punktów, pierwszy pozwolił
mi na przejście na 7 miejscu do półfinału :)
W sobotę rano ponad falą w trakcie eliminacji juniorów i kanadyjek
rozegrały się finały squirtu. Pierwsi startowali mężczyźni, Tomek
zaszokował sędziów szybkością i łatwością wykonywania figur, która
uczestnikom “LOOP’a” jest bardzo dobrze znana :) Niestety nie udało mu
się wykonać najbardziej punktowanej w squircie figury mystery move , ale
i tak wywalczył brązowe trzecie miejsce. Na pierwszym miejscu ulokował
się Clay Wright, całkowicie zasłużenie, ponieważ podczas swojego
drugiego przejazdu, zniknął pod wodą... Zastanawiałam się czy nie
schował się za kamieniem, ale kiedy po ok 20 sekundach wyskoczył kilka
metrów ponizej spod wody wykonując najróżniejsze figury nikt nie miał
wątpliwości, że będzie pierwszy :)
W kategorii kobiet najlepsza była Clair Ohara obecna mistrzyni Świata i Europy, a ja zajełam czwarte miejsce :)
Nastepnie odbywały się ćwieć fiały K1M, ale ja z Tomkiem wykonawszy
dobrą robotę w Rock Island, udaliśmy się tam i z powrotem do Hartford
na wieczorny trening (drugie miejsce zawodów).
Jutro cała reszta finałów i półfinałów, więc trzymajcie kciuki ;)
Zosia
P.S. Jak ktokoliwiek to przeczyta pewnie bedzie już po, więc trzymajcie wstecz :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz