niedziela, 26 sierpnia 2012

Rock Island

    Po treningach na rzece Nantahala udaliśmy się w końcu na miejsce pierwszych zawodów Pucharu Świata - Rock Island. Gdzie powstaje na Caney Fork River niedaleko  ładnego domku z bali należącego do rodziny Jacksonów pucharawowa fala, ale nie tylko bo tuż obok  dopływa, a raczej spada woda z dwóch bliźniaczych wodospadów. Co  razem stanowi wspaniały krajobraz. Niestety także w tym miejscu musieliśmy czatować na wodę. Kiedy cała okolica rozbrzmiewała sygnałem syreny ostrzegawczej łapalismy za kajaki i biegliśmy na wodę. Głodnych pływania kajakarzy była cała chmara, a fala tylko jedna ;) Na dwa dni przed zawodami woda płyneła tylko trzy godziny, a w cofce było ok setka kajakarzy także już nigdy więcej nie będę marudzić, że  przy 15 kajakarzach się długo czeka :) Na szczęście w przeddzień zawodów podzielili nas na trzy grupy i setka zmieniła sie mniej więcej w trzydziestkę  :) Nasza grupa pływała od 16 do 17, ale wcześniej o 12 godzinie  Eric Jackson zabrał wszystkich chętnych, a w tym także nas na zwiedzanie swojej fabryki kajaków. Przeszliśmy przez magazyny pełne rodeówek, creeków, morskich, wętkarskich  i najróżniejszych we wszystkich kolorach kajaków ;) Eric opowiedział i pokazał nam jak kajaki powstają  w formach , chłodzą się, zostają wykańczane przechodza przez regorystyczny punkt kontroli, a na końcu przenoszone są do magazynu i czekają na szczęśliwego nabywce. Szczerze mówiąc w głębi duszy liczyłam, że jako pamiatkę będę mogła zabrać jednego z setki starów, ale gąbka z uśmiechem w pełni mnie usatysfakcjonowała :)
 
   W piątek  rano zawody rozpoczeły eliminacje meżczyzn, w których Bartosz zachwycił mnie i zapewne sędziów pięknymi Mc Nasty i czymś tam jeszcze, a muszę przyznać, że jako jeden z nielicznych niedość zrobił tą figurę na obie strony, nie wypadł i nie wygladał jak by zamierzał :) Po eliminacjach zajął 4 miejsce po Nicku Troutmanie, Danie  i Ericu Jaksonie, których przejazdów nie dane mi było zobaczyć... No i przyszła pora na eliminację kobiet z których jestem bardzo dumna, bo choć skaszaniłam drugi przejazd i dostałam całe 0 punktów, pierwszy pozwolił mi na przejście na 7 miejscu do półfinału :)
 
   W sobotę rano ponad falą w trakcie eliminacji juniorów i kanadyjek rozegrały się finały squirtu. Pierwsi startowali mężczyźni, Tomek zaszokował sędziów szybkością i łatwością wykonywania figur, która uczestnikom “LOOP’a” jest bardzo dobrze znana :) Niestety nie udało mu się wykonać najbardziej punktowanej w squircie figury mystery move , ale i tak wywalczył brązowe trzecie miejsce. Na pierwszym miejscu ulokował się Clay Wright, całkowicie zasłużenie, ponieważ podczas swojego drugiego przejazdu, zniknął pod wodą... Zastanawiałam się czy nie schował się za kamieniem, ale kiedy po ok 20 sekundach wyskoczył kilka metrów ponizej spod wody wykonując najróżniejsze figury nikt nie miał wątpliwości, że będzie pierwszy :)
   W kategorii kobiet najlepsza była Clair Ohara obecna mistrzyni Świata i Europy, a ja zajełam czwarte miejsce :)
 
  Nastepnie odbywały się ćwieć fiały K1M, ale ja z Tomkiem wykonawszy dobrą robotę w Rock Island, udaliśmy się tam i z powrotem do Hartford na wieczorny trening (drugie miejsce zawodów). 
 
Jutro cała reszta finałów i półfinałów, więc trzymajcie kciuki ;) 
 
Zosia
 
P.S. Jak ktokoliwiek to przeczyta pewnie bedzie już po, więc trzymajcie wstecz :)
 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz