piątek, 31 sierpnia 2012

Pigeon River


   Przygodę z Rock Island zakończyliśmy imprezą w Foglight Foodhouse, w małej przyjemnej knajpce. W której zostaliśmy poczęstowani całkiem dobrą potrawa z ryżem, mięsem, warzywami i czymś strasznie ostrym. Podczas jedzenia siedzieliśmy na tarasie z pięknym widokiem na jeziorowatą rzekę powyżej tamy. Parę szczęśliwców, a dokładnie 8 wylosowało Go Pro. Niestety my się do nich nie zaliczaliśmy, ale Tomasz dostał brązową czapkę Pucharu Świata za trzecie miejsce w squircie. Ostatecznie w K1M wygrał Peter Csonka,a K1K Emily Jackson. Niestety ani ja ani Bartosz nie przesliśmy dalej. No ale cóż ta zdradziecka fala.... ;)
   Do Hartford przyjechalismy w poniedziałek po południu, zostaliśmy mile zaskoczeni stanem wody. Zwykle w poniedziłki wody na Pigeonie nie ma, a teraz była i zdążyliśmy jeszcze zrobić wieczorny trening :)
Wtorek rozpoczął sie eliminacjami mężczyzn. Tomek startował w 7 heat’cie, miał fenomenalny pierwszy przejazd na 1023 punkty, drugi mniej efektowny ale i tak pozwoliło mu to wejść do ćwierćfinału z 6 miejsca. Do ćwierćfinału dostał się także Bartosz z 8 miejsca.
Później odbyły się eliminacje otwartych kanadyjek. Muszę przyznać, że Ci faceci wspaniale radzili sobie w tym odwoju, na fali jedynie Jordanowi udał się loop, a tu loopy to chleb powszedni. Pierwszy raz widziałam Mc Nasty w OC1 :)
   Wtorkowe eliminacje zakończył squrit kobiet. Tutaj konkurencja sie zwiększyła doszły dwie zawodniczki w squirtowych łódkach. Ja startowałam pierwsza w pierwszym heacie. Zdobyłam 91 punktów, ale w drugim przejeździe rozkreciłam się i nadgoniłam reszte 170 punktami. Także startuje w finale z 5 miesjca.
   Środę rozpoczeły squirty mężczyzn, gdzie równiez konkurencja wzrosła. Między innymi dołączył Bartosz. Chłopaki wyprawili nam niezłe widowisko od głebokich mystery do szybkich, sprawnych i bardzo efektownych figur we freestyle’ych łódkach. Bezkonkurencyjny okazał się znowu Clay Wright. Bartosz i Tomek o zblizonej ilości punktów po eliminacjach zajeli 3 i 4 miejsce.
W eliminacjach dziewcząt znów pierwsza była Nuria Fontane. Później były eliminacje juniorów i C1, ale ja już w tym czasie denerwowałam się i przygotowywałam przed startem :)
Po eliminacjach najlepsza była Claire O’Hara (mistrzyni świata), mi niestety do półfinału zabrakło 20 punktów. Także wylądowałam na 11 miejscu... :(
Tomek upierał się że gdybym się go posłuchała i zrobiła po loop’ie cathweel’a to był miała więcej punktów, ale Zosie tak już maja, że są samosie i wiedzą lepiej i wolą próbowac robić trudniejsze figury ;)
Czwartek był pracowitym dniem, chłopaki mieli rano ćwirćfinały, a po południu półfinały. Do półfinału oczywiście dostał się i Bartosz i Tomek ;) Po ćwierć finale startowli juniorzy i C1 oraz kobiety walczyły o finał. Półfinał mężczyzn był bardzo efektowny, w powietrzu było czuć zapach ostrej realizacji. Zawodników była dziesiątka, a tylko połowa mogła przejść dalej. Każdy z zawodników miał swój indywidualny, niepowtarzalny styl. Jedni wykazywali się sprytem i dobrym czytaniem wody, inni brutalną siłą. Zaskakiwały nas wyskokie powietrzne figury i wspaniałe połączenia najtrudniejszych figur. Tak zdecydownie można powiedzieć, że są to najlepsi na świecie freestyle’owi zawodnicy. Każdy najmniejszy błąd miał katastrofalne skutki. Tomkowi zabrakło jednynie 46 punktów, jedna krzywo wylądowana space godzilla przeszkodzila mu wejść do finału. Ostatecznie Tomek wyladował na 6 miejscu, a Bartosz na 9.
Wieczorem czekała na nas kolacja, piwo i zespoł muzyczny podobno grający punk... ten amerykanski trochę róźni się od naszego polskiego ;)
   Jutro mamy dzień wolny bo na Pigeonie w piątek nie puszczają wody. Także trzymajcie kciuki za sobotę! Ja, Tomek i Bartosz walczymy w finale squirtów.
Do zobaczenia
Zosia

Ćwierćfinałowy przejazd Tomka na 1115 pkt.
Zosiowy squirt na 170 pkt.











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz